Nowy Ład – jak sobie poradzić ze zmianami?

Chyba każdego przedsiębiorcę w naszym kraju stresują zmiany związane z wprowadzeniem tzw. Nowego Ładu, który od 2022 niesie za sobą ogromne zmiany w prawie podatkowym. Oprócz głośnych i kontrowersyjnych zmian, jak te związane ze składką zdrowotną, przedsiębiorców dotknie również całe mnóstwo pomniejszych regulacji – które nie tyle wpłyną bezpośrednio na finanse, ile na powstanie nowych zobowiązań formalnych i większej biurokracji. Jak sobie poradzić z wyzwaniami fiskalnymi, które zafundowali nam rządzący od początku 2022 roku?

Co może być najbardziej odczuwalne?

Głośne zmiany w składce zdrowotnej są relatywnie łatwe do zrozumienia, a obliczenie jej wysokości z wykorzystaniem kalkulatora stanie się tylko niewiele bardziej czasochłonne niż dotychczas. Inaczej natomiast zapewne będzie ze zmianami wpływającymi na wynagrodzenia wypłacane pracownikom (ulgi dla klasy średniej, zmiany progów podatkowych, wzrost kwoty wolnej), korzystanie z ulg przysługujących przedsiębiorcom (i związanymi z nimi skrupulatnie opisanymi procedurami), likwidacją karty podatkowej, bardziej skomplikowanymi procedurami zmiany formy organizacyjno-prawnej, przemodelowaniem amortyzacji nieruchomości, leasingiem, wyceną prywatnego majątku czy szeregu zmian dotyczących naliczania podatku VAT. To tylko niektóre spośród wprowadzanych właśnie w życie zmian, które dotkną praktycznie każdego przedsiębiorcę i pracodawcę. Poznanie detali związanych z wprowadzaną właśnie rewolucją podatkową może przyprawić większość z ich o zawrót głowy – a co gorsza, praktycznie wszystkie wchodzą w życie równocześnie.

Jak sobie z tym poradzić?

Jeśli więc prowadzisz działalność, to z pewnością wolałbyś uniknąć nieprzyjemności związanych z niewywiązaniem się z ustawowych obowiązków. Z drugiej jednak strony niemal niemożliwe wydaje się poświecenie dziesiątek godzin na analizowanie zapisów podatkowych. Rozwiązanie? Korzystanie z usług doświadczonego księgowego lub doradcy podatkowego – choć do tej pory wielu udawało się rozliczać samodzielnie, to od 2022 znaczenie dobrego doradcy wzrośnie diametralnie.

Prowadzenie pełnej księgowości i ksiąg rachunkowych na:

Czy w najbliższym czasie czeka nas załamanie na rynkach kapitałowych?

Wśród analityków i wielu inwestorów słychać głosy, że nieuchronnie czeka nas kryzys gospodarczy, który przede wszystkim odbije się na rynkach kapitałowych, powodując długotrwałą i głęboką bessę. Argumentacja stojąca za takim rozumowaniem jest różna, niemniej zazwyczaj jest to przekaz mający na celu wzbudzenie strachu u inwestorów. Czy faktycznie wkrótce czekają nas spadki na rynkach?

Czy jest się czego bać?

Bez cienia wątpliwości światowe rynki znajdują się w zaawansowanej hossie (okresie wzrostów), która właściwie nieprzerwanie trwa już od odbicia po kryzysie z roku 2007. W tym czasie indeksy takie jak S&P 500, DOW czy NASDAQ mogą pochwalić się wypracowaniem ogromnych wzrostów, sięgających nawet kilkunastu procent rocznie. Marzec 2020 solidnie przestraszył inwestorów, jednak rynkowa odpowiedź była jeszcze mocniejsza – i od dołka wspomniane giełdy odbiły już o ponad 100%. Hossa trwająca już 13 lat to sygnał, że cykl musi się dopełnić, a indeksy wpaść w bessę i będą nas czekać spadki. Jednak analizując dane historyczne, nie sposób znaleźć potwierdzenie rzekomej korelacji pomiędzy samym trwaniem wzrostów a nadejściem rynku niedźwiedzia. Wiadomo – każda hossa się kiedyś kończy, ale to nie czas trwania prowadzi do zmiany.

Co może być dalej?

Przede wszystkim, aby indeksy wpadły w negatywną fazę cyklu, konieczne jest odwrócenie czynników fundamentalnych. Rynki wyceniają wszystkie powszechnie znane informacje, dlatego obawy o podniesienie stóp procentowych czy kolejne warianty koronawirusa już dawno są wliczone w cenach akcji spółek. Warto natomiast pamiętać o powiedzeniu, że „hossa umiera w euforii”, które wskazuje na to, że w momencie jej końca nastroje będą lepsze niż kiedykolwiek. Dzisiaj mamy do czynienia głównie ze strachem, który zniechęca inwestorów – co z kolei paradoksalnie dowodzi, że jeszcze przed nami przynajmniej kilka miesięcy wzrostów, które utwierdzą „byki”, że nic groźnego nam nie może się stać, a akcje mogą iść wyłącznie do góry. Właśnie wtedy przyjdzie czas na początek bessy.